sobota, 8 marca 2014

Rozdział VII : Fałszywe przeprosiny

Luna postanowiła nie mówić nikomu o tajemniczej przesyłce i od razu poszła spać , bo już niebo było całe ciemne pokryte tylko gwiazdami i księżycem , który świecił w jej kierunku . Wparowała tymczasem do jej dormitorium Cho Chang . Większość chłopaków z Ravenclawu ślepo wierzyło , że się akurat w nim zakocha , a dziewczyny schlebiały jej na każdym kroku mając nadzieję , że dzięki jej towarzystwu znajdą chłopaka jednak dotychczas nie znalazły chociaż dalej były zapatrzone w Cho . Teraz ta księżniczka Krukonów przerwała jej obserwowanie nieba . Nie można się było dziwić , że była lubiana przez swój dom . Czarne włosy opadały jej lekko na plecy , a twarz była lekko pokryta grzywką , która jednak nie była w stanie zakryć charakterystycznych ciemnych oczów , którymi kokietowała każdego chłopaka . Jedyny , który opierał się jej czarowi był Cedrik Diggory , który wygrawszy Turniej Trójmagiczny w poprzednim roku dopiero wtedy zrozumiał , że jednak Cho nie jest jego miłością .
- Witaj Luno . - przywitała się słodko Cho .
- Zapewne nadal nie udało ci się odzyskać Cedrika ? - zapytała spokojnie Luna .
- Jak śmiesz ! - oburzyła się Cho .
- Więc po co do mnie przyszłaś ? - zapytała Luna myśląc o swojej jedynej przyjaciółce Ginny .
- Głupio mi jest za zachowanie domu . - odparła Cho lekko rumieniąc się .
- Chyba jednak nie skoro powielałaś ich zachowania . - odparła zaskoczona Luna .
- To było dawno . Widzę jak się odnosi do ciebie Ginny . - wzruszyła ramionami Cho .
- Gdyby cię interesowała Ginny byś wiedziała co się z nią dzieje . - zarzuciła Luna .
- Chciałabym cię tylko przeprosić i jakoś ci pomóc . - podeszła bliżej Cho .
- Odsuń się ode mnie . Nie jesteś Cho . - odpowiedziała zdenerwowana Luna . - Prawdziwa Cho Chang by się tak nie zachowywała . - rzekła Luna próbując się odsunąć .
- To wogóle nie będzie bolało . - Cho w tym momencie ogłuszyła Lunę i rzuciła na nią Levicorpus .  Nikt jej nie zatrzymał , bo nikt nie przypuszczał , że mogło się coś stać . Zaczepiła ją na korytarzy Hermiona , lecz zbyła ją mówiąc , że znalazła ją nieprzytomną i lewituje ją do szpitala kłamiąc .Jednak zanim zniknęła z oczu Hermiony okazało się , że coś wypadło . Była to połówka serca , którą postanowiła zatrzymać do czasu aż odda Lunie . Następnego dnia grupa aurorów czekała w centrum ministerstwa magii na przybycie Rufusa Scrimgeoura . Widać byli bardzo spokojnych jak na aurorów , którzy mieli wkrótce wtargnąć do kryjówki śmierciożerców . Wreszcie pojawił się Rufus , lecz w tym momencie został obezwładniony przez aurorów . Tymczasem w kryjówce śmierciożerców leżała Ginny przytulona do Dracona Malfoya . Oddychał on bardzo cieżko z powodu osłabienia po torturach . Obudził jednak Ginny w tym momencie krzyk śmierciożerców . Była tym zdziwiona , bo przecież to zwykle oni torturowali , a nie byli torturowani . Wszystko jednak się wyjaśniło , gdy drzwi celi zostały wyrwane z zawiasów . Wszedł w tym momencie do celi Voldemort . Wyglądał jak Tom Riddle , którego wyrwała z dziennika na wolność . Nadal był przystojny i potrafił sprawić , że każdy był gotów zrobić co on chce . Jednak Ginny była na to odporna , bo przecież ona go wyzwoliła i to ona powinna go z powrotem uwięzić . Teraz Ginny leżała przytulona do Draco patrząc z nienawiścią na dziedzica Slytherina . Młody jak się wydawało z wyglądu Tom Marvolo Riddle powiewając swoją szatą zbliżył się do nich i przyklęknął obserwując Ginny oczami o kolorze purpury .
- Czego chcesz ? - zapytała bezczelnie Ginny . Rozległ się w tej chwili charakterystyczny trzask , który po chwili zamienił się w szum walki .
- Chcę żebyś do mnie dołączyła ? - uśmiechnął się czarująco Riddle .
- Nie ma nawet mowy o tym Riddle . - krzyknęła Ginny , gdy Voldemort głaskał ją po policzku .
- Odsuń się od niej . - w drzwiach pojawił się Dumbledore . Voldemort natychmiast wstał i skupił swój wzrok na Dumbledorze .
- Zobaczysz to ja zdobędę księgę dusz . - Voldemort skierował pewnie różdżkę na dyrektora Hogwartu .
- Zobaczymy Tom . - zmaterializowała się w tym momencie w rękach Ginny kartka . Ginny spojrzała w tej chwili na kartkę wypełnioną dziwnymi symbolami . Jaśniały one złowrogo aż uderzyły w Voldemorta zielonym światłem . Następnie z Voldemorta wyłaniała się postać Harrego Pottera . Nie był on rzeczywisty , ale zanim zniknął powiedział ostatnie słowa : Dziękuję . Wydarzenie spowodowało to , że zemdlała .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz