wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział I : Smak zemsty

Młody dwunastoletni chłopiec Mark Evans jeszcze nie znający swoich mocy właśnie kierował swoją stronę w kierunku Gimnazjum Smeltinga , który już od jakiegoś czasu tam chodził . Często widział Dudley Dursley , Gordona oraz Malcolma jednak zawsze udawało mu się zniknąć z ich oczu zanim oni zwrócili na niego uwagę . Właśnie szedł na rozpoczęcie roku w kasztanowym surducie i słomkowym kapeluszu , który doskonale się zgrywał z jego nietypowymi złotymi oczami . Właśnie to było przyczyną ciągłych ataków ich na niego . Szczególnie nie lubił Gordona , gdyż na swoje nieszczęście był jego bliskim kuzynem co ten w każdej chwili próbował wykorzystać . Krocząc teraz przez trawnik w kierunku brązowego budynku nieoczekiwanie został popchnięty przez Gordona . Nie zważając na to Mark próbował nie zwracając na nich uwagi iść w kierunku szkoły na lekcje z , których najwidoczniej uciekł Dudley ze swoim gangiem . Gordon jako syn bogatych ludzi przyzwyczajony był , że wszyscy zwracają na niego uwagę . Jako jedyny tylko Mark kompletnie go ignorował chociaż ich ojcowie byli braćmi , dlatego nigdy się nie przyznawał do tego kim jest Mark dla niego . Nie mógł nic mu zrobić , gdyż momentalnie ojcowie by się o tym zorientowali .
- Dziwaku czyżbyś się nas bał ? - zapytał szyderczo Malcolm zagradzając mu drogę do szkoły , która doskonale wychwalała Marka Evansa o czym słyszał . Mark nie zwracając uwagę na Malcoma wyminął go kierując się już w stronę drzwi . Dotykając klamki został od niej brutalnie odsunięty i rzucony w kierunku kałuży , która już pokryła cały jego mundurek . Jedyne co mógł w tej chwili zrobić to ze wściekłości zacisnął swoją dłoń w pięść , która nie mogła by i tak nic zrobić . Niewzruszony jednak tym mimo trawiącej go złości próbował wstać jednak na jego brzuchu znalazł się szybko czarny but Dudley nie zwracającego uwagę , że właśnie zaczął padać deszcz . Nie zastanawiając się nad tym co teraz robi coraz mocniej wciskał swój but w kruche ciało Marka Evansa tak , że już leżał w błocie .
- Mój kuzyn za to , że był dziwakiem dostał nauczkę . - rzekł głośno Dudley . - Teraz ciebie trzeba ukarać dziwaku . - warknął przyciskając jeszcze mocniej chłopaka do ziemi . - Myślę , że wydłubanie ci oczu może będzie dobrym rozwiązaniem . - uśmiechnął się Dudley wyciągając nóż ze swojej kieszeni . Mark widząc nóż przed swoimi złotymi oczami krzyknął jednak widać to tylko jeszcze rozśmieszyło Dudley i Malcolma , a Gordon wyglądający na niepewnego cofnął się o dwa kroki do tyłu . Nie cierpiał swojego najmłodszego kuzyna jednak widząc co zamierzając zrobić z nim przestraszył się reakcji głównie swego ojca .
- Nie przyłączysz się Gordon ? - zapytał Malcolm , który przytrzymywał ramiona Evansa tak by nie był się w stanie ruszyć . - Stchórzyłeś widać Gordon
przed reakcją swego ojca , który się o niczym nie dowie jeśli nikomu o tym nie powiesz . - zaszydził Dudley mając nadzieję , że zachęci w ten sposób kumpla .
Teraz właśnie wydarzyło się coś co wstrząsnęło samym Evansem otóż właśnie w tej chwili jak wpatrywał się w nóż zobaczył , że on najpierw wyrwał się prześladowcy z rąk i wylewitował w kierunku najbliższe okno by je rozbić po chwili . Następnie Dursley uniósł się nieoczekiwanie w powietrzu i został uniesiony tak , że znalazł się na kominie Smeltingta skąd nie był w stanie zejść . Malcolm widząc co się stało z przywódcą bandy już miał złapać za ramiona stojącego już Marka jednak dotknąwszy jego ramion odsunął je w tej samej chwili , gdyż czuł jakby właśnie jego ręce ogarnął ogień rozprzestrzeniający się po jego ciele . Deszcz widać nawet nie gasił tego ognia , ale widać było nawet jego potęgowanie dzięki czemu już cały Malcolm był w płomieniach wyglądający na pochodnie .
- Macie za swoje krętacze . - odparł lodowato Mark przestraszając tym samym Gordona jednak nie zauważając jak za budynkiem szkoły czai się Fleur i Gabrielle Delacour celujące swoje różdżki w nich .Zachwycone były tym co mogą zrobić z mugolami dla nich zabawnego nawet nie zabijając ich . Mark wreszcie widząc uciekającego Gordona powoli skierował kroki w jego kierunku nie zważając na deszcz , który stał się dokuczliwy na na siostry Deladour otoczone zaklęciem kameleona . Właśnie tego dnia zaczynał się rok szkolny w Hogwarcie i miały nadzieję , że to wystarczy by odwrócić uwagę od ochrony pociągu Express Hogwarts i one mogły patrzeć co może zrobić mugol o takich mocach . Nikt nie słyszał podobnym przypadku w historii nawet duchy nic nie wiedziały o czymś takim . Gordon już był przed drzwiami swego domu jednak chwytając klamkę poczuł taki ból , że od razu ją oderwał od niej dostrzegając swoją zwęgloną skórę .
- Dokąd wybierasz się Gordon ? - zapytał zimno Mark unosząc się w powietrzu i celując ręką w ziemię , która właśnie się rozstąpiła tak by się przed Gordonem zatrzymać . - Nie wiem czy powinieneś umrzeć Gordon . Jesteśmy rodziną jednak to ty przekonałeś bandę Dudley żeby mnie atakowała w czym uczestniczyłeś . Wiem zostawię sobie ciebie na koniec , a teraz umrą rodzice tych potworów . - z pogardą powiedział o rodzicach Malcolma i Dudleya krzywiąc się przy tym . Gordon korzystając z okazji , że Mark zostawił go w spokoju skierował się w kierunku miasta jednak to co zobaczył zupełnie go przeraziło . Wszystkie domy się zawaliły oprócz Malcolma spalonego aż do ziemi z widocznymi zwłokami jego rodziców . Gordon właśnie w tym momencie pomyślał , że miał szczęście dzięki temu wyjazdowi jego rodziców do Londynu . Privet Drive 4 jak w końcu tam dotarł zobaczył jeszcze stoi przed , którym stał wściekły widocznie Mark .
- Wyjdźcie mordercy Harrego Pottera . - ryknął Mark Evans tak , że ruiny domów zatrzęsły się w posadach już i tak bardzo nadszarpnięte ze wszystkich stron . - Nie zasługujecie na nic oprócz śmierci . Nie dziwie się , że Dudley jest takim potworem skoro wy jesteście od niego jeszcze gorsi . - jego donośny głos sprawił , że aż siostry Delacour zachwycone tym talentem co on dysponował podskoczyły pod wpływem siły jego głosu . Miały pewność , że nie jest czarodziejem jednak nie były pewne skąd pochodzą jego umiejętności . Postanowiły się temu przyglądać i kontrolować to żeby Avery mógł dokonać to co chciał w przypadku Ginny , którą chciał mieć tylko dla siebie . Mark teraz właśnie w tej chwili nadal nie widział Francuzek jednak patrzył z wściekłością na dom , który się opierał w jakiś dziwny sposób przed jego mocą . Chciałby go zniszczyć i ukarać ludzi mieszkających tam za to co zrobili . Dostrzegł w tej chwili jak Petunia Dursley jak gdyby nigdy nic patrzyła przez okno jak zwykle szpiegując swoich sąsiadów żeby mieć nowe tematy do plotkowania co tylko jeszcze bardziej irytowało chłopca .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz